piątek, 15 sierpnia 2014

Ostatnia Misja

Wszystkich o wrażliwych sercach błagam o wybaczenie, ale jakoś samo się napisało. Zanim zdążyłam pomyśleć zaczęłam pisać, a potem to już tego nie kontrolowałam, a jako, że mam raczej parszywy nastrój powstało... to. Sama nie wiem, co o tym myśleć, więc ocenę pozostawiam Wam.
_________________________________

Zza ich pleców rozległ się straszliwy ryk i niedługo później usłyszeli szuranie łap. Jeszcze chwila a te potwory ich dogonią. Jak nic trzeba było odwrócić się i walczyć. Ale byli już tacy zmęczeni... Cała ta porąbana misja od Hery od samego początku nie mogła wróżyć nic dobrego. Kiedy tylko usłyszeli od niej gdzie mają się razem udać, wiedzieli, że to nie będzie proste. W końcu jak podróż do Podziemia, by okraść Pana Śmierci może być prosta? Ale musieli się zgodzić. Odrzucenie rozkazu Hery byłoby samobójstwem. Więc się zgodzili. Obaj.
A teraz żałowali. Kto by się spodziewał, że kiedy Hades odkryje, że ktoś skradł mu jego własność, wścieknie się i wyśle za złodziejem wszystkie te swoje bestie rodem z Tartaru. Chociaż pewnie nie wiedział kto był złodziejem, bo pewnie wtedy zastanowił się dwa razy. Jednak nie wiedział i nie zrobił tego, w związku z czym jego słudzy niemal już zabili kogoś na kim mu zależało (chociaż nie chciał się do tego przyznać) i... cóż. Syna boga, z którym nie chciał zadzierać.
Ale, jak widać, nie pomyślał. I w ten sposób Nico i Percy znaleźli się nad brzegiem rzeki Styks gonieni przez bandę potworów Podziemia. I nie mieli już żadnego pomysłu jak wywinąć się z tej walki. Na początku chcieli zwiać z Charonem, który przeprawił ich na tę stronę rzeki od razu, kiedy usłyszał rozkaz syna swojego pana (oczywiście nic nie wiedząc o ich planach). Ale kiedy dobiegli do brzegu łodzi już nie było. Skok do wody równałby się z głupotą równą idiotyzmowi. Trzeba było więc walczyć.
Percy ze zrezygnowaniem wyciągnął z kieszeni długopis i odetkał go. W sekundę zmienił się w długi, spiżowy miecz.
- A już myślałam, że zwiejemy z tym starym truposzem – westchnął wskazując kciukiem za siebie na oddalającego się Charona.
W odpowiedzi Nico tylko wzruszył ramionami i wyciągnął ostrze ze stygijskiej Stali. Z reguły milczał, kiedy nie musiał nic mówić. Zwłaszcza przy synu Posejdona.
Wkrótce z mgły wyłoniły się trzy demony Podziemia. Czarne bestie zbliżone wyglądem do wygłodniałych wilków.
- Tylko trzy? - zdziwienie w głosie Percy'ego brzmiało tak, jakby był zawiedziony i Nico nie mógł powstrzymać uśmiechu, który szybko zszedł z jego twarzy, kiedy zza swoich pobratymców wyłoniły się kolejne trzy potwory.
- Nie martw się – odparł ponurym głosem. - Serio musiałeś narzekać? - jęknął i spojrzał z wyrzutem na syna Posejdona.
- Nie, ale teraz będzie się działo – oznajmił Percy z nieskrywaną radością w głosie.
- Przypomnę ci... - Nico przerwał, bo jedna z bestii rzuciła się na niego z groźnym błyskiem w oczach.
Zamachnął się i trafił demona w gardło, ale wcześniej ten zdążył drapnąć go w ramię. Z niegłębokiej, ale postrzępionej rany od razu poleciała krew.
- Przypomnę ci – powtórzył nie zwracając uwagi na to, że inna bestia właśnie zaatakowała syna Posejdona – że tylko ty z nas dwóch nosisz Przekleństwo Achillesa. - Kiedy Percy załatwił bestię wskazał na swoje ramię.
- Wiem, ale co to dla nas? - Kolejne machnięcie mieczem i kolejna bestia zgładzona.
- Zostały tylko trzy – oznajmił syn Hadesa nie odpowiadając na zadane pytanie.
- No widzisz? - Percy uśmiechnął się szeroko i ciął w kolejnego stwora, ale chybił i zaklął po starogrecku.
- Właśnie, co to dla ciebie? – Nico uśmiechnął się złośliwie, ale nie spojrzał mu w oczy. Nigdy tego nie robił, zawsze uciekał wzrokiem gdzieś w bok. Percy zerknął na niego i ze zdziwieniem odkrył, że syn Hadesa zagryza wargi i ma smutek w oczach. Właściwie rzadko zdarzało się, żeby te oczy świeciły smutkiem. Zazwyczaj Nico starał się unikać pokazywania jakichkolwiek emocji. W każdym razie ostatnio. Kiedy teraz Percy na niego patrzył przypomniał sobie, że syn Hadesa był od niego młodszy o trzy lata. Gdzie się podział ten mały dzieciak grający w karciane gry?
Jakby w odpowiedzi Nico machnął czarnym mieczem i zabił bestię, w którą wcześniej mierzył syn Posejdona. Jego oczy nie wyrażały już nic, kiedy potwór rozsypał się w pył. Śmierć starszej siostry zmieniła go nie do poznania. Teraz można było w nim zobaczyć syna Pana Podziemia, Hadesa. I nie chodziło tylko o to, że zbladł, a cienie pod powiekami przybliżyły go wyglądem do jakieś zjawy. Pojawił się w nim jakiś taki spokojny smutek, który chłopak starał się tłumić. Ta sama aura biła od jego ojca.
Percy tak się zamyślił, że nie zauważył, że jedyny żywy demon jaki został, skrada się za nim. Nico rozglądał się, ale potwór schował się za placami syna Pana Mórz.
- To chyba wszys... – powiedział syn Hadesa dokładnie w chwili, kiedy zauważył czającego się do skoku na chłopaka demona.
Percy zobaczył, że Nico gapi się w coś za jego plecami zanim tamten zdołał go ostrzec, ale nie zdążył się odwrócić. Bestia skoczyła na jego plecy z wystawionymi pazurami.
Na oczach zdziwionego i przerażonego syna Hadesa potwór przejechał szponami po całej długości pleców Percy'ego, który skrzywił się z bólu i stłumił krzyk. Padł na kolana.
Nico oprzytomniał i rzucił się na demona, który już szykował się do kolejnego ataku. Nim potwór zdążył choćby zawyć by powiadomić swojego pana o porażce leżał już zmieniony w pył na lśniących, czarnych skałach brzegu Styksu.
Syn Pana Podziemi podbiegł szybko do klęczącego Percy'ego, który wyglądał, jakby ktoś wbił mu sztylet w plecy.
- To... to nic takiego... - powiedział słabo, kiedy zobaczył przerażenie w oczach Nico.
- Ale... przekleństwo... - wymamrotał skołowany chłopak.
Percy skrzywił się i sięgnął dłonią do pleców. Przejechał nią w dół, do krzyża i podetknął sobie pod oczy, jakby niedowidział. Na jego palcach błyszczała szkarłatna ciecz. Krew. Zaklął cicho.
- Słaby punkt... - szepnął Nico, jakby dopiero teraz zrozumiał. Potrząsnął głową i sięgnął do kieszeni lotniczej kurtki. Odkorkował wyjętą stamtąd buteleczkę. Podszedł do pleców Percy'ego i skrzywił się na widok rozdartej koszulki i plamy krwi na niej. Trochę inaczej by to wyglądało, gdyby nie nosił przekleństwa Achillesa.
Już miał polać ranę nektarem, kiedy ze strony pałacu usłyszał wycie. Wyprostował się szybko i z wyciągniętym mieczem odwrócił się w tamtą stronę. Coraz bardziej roztrzęsiony patrzył jak z mgły wyłaniają się kolejne demony. Chciał złapać Percy'ego i przenieść się cieniem, ale mroczki przed oczami odwiodły go od tego pomysłu. Kiedy był tak zmęczony ledwo sam się przenosił. Z synem Posejdona nie udało by mu się to na sto procent. A nie było mowy o zostawieniu go tutaj.
Dwa potwory oderwały się od grupy, która liczyła ich mniej więcej sześć, chociaż nie był tego pewien na sto procent, bo częściowo kryły się jeszcze w tej przeklętej mgle. Te, które wyszły na przód podeszły do niego i stanęły dwa metry od czubka jego wyciągniętego miecza.
- Nasz pan kazał ci przekazać, że oszczędzi cię, jeżeli odejdziesz teraz i zostawisz nam tego syna Posejdona. - Ostatnie słowo bestia wyrzuciła z siebie z niesmakiem. Głos miała schrypnięty i dość niski.
- Podziękuj mojemu ojcu za to, że o mnie dba i przekaż mu, żeby się odwalił i zostawił mnie wreszcie w spokoju. Nidzie się nie ruszam. Nie zostawię go tak. - Choć starał się mówić wyniośle jego głos zadrżał przy ostatnim zdaniu.
Na jego słowa potwór warknął.
- Będziesz tego żałował – powiedział chrapliwie, odwrócił się i wbiegł z powrotem w mgłę.
Pozostałe maszkary zaczęły do niego podchodzić aż nie zrównały się ze swoim bratem, który wciąż stał tam, gdzie zostawił go jego pobratymiec. Z gardeł pięciu bestii rozległo się ostrzegawcze warczenie, a potem wszystkie naraz zaatakowały.
Pierwsze dwa od razu wylądowały na ostrzu jego czarnego miecza. Jeden skoczył mu do gardła i tym razem Nico nie zdążył zaatakować go mieczem. Wyciągnął przed siebie ręce z nadzieją, że nie trafią w paszczę demona. Udało mu się, ale ciężar potwora powalił go na skały, a ostre pazury zwierzęcia drapnęły chłopca po policzku. Stygijska stal zadzwoniła o twarde podłoże, ale na całe szczęście nie spadła do wody.
Nico podkulił nogi i zepchnął z siebie stwora prostując je. Zerwał się z miejsca i pobiegł po swoją broń. Podniósł ją ze skały i rozejrzał się. Potwór, którego z siebie zrzucił wpadł do Styksu. Teraz jedynie jego łeb pozostawał na powierzchni, a zresztą i on szubko zniknął w wodnej topieli. Przy życiu pozostali już tylko dwaj jego bracia. Jeden z nich zbliżał się do syna Hadesa, a drugi obwąchiwał leżącego na ziemi Percy'ego. Serce Nico stanęło w piersi, ale nie dopuścił do siebie najgorszej myśli. Tego już by nie przeżył. Z furią w oczach zaatakował bestię, która do niego podeszła od razu zamieniając ja w pył i rzucił się na pomoc synowi Posejdona. Demon wyraźnie nic chłopakowi nie zrobił, a kiedy syn Hadesa do nich podbiegł podkulił ogon i zwiał we mgłę.
Nico opadł na kolana obok leżącego Percy'ego. Złapał go za rękę starając się wyczuć puls. Skura zranionego chłopaka była lodowata i dziwnie blada. Z jego twarzy znikły rumieńce, ale lekki uśmiech pozostał zabłąkany na jego ustach. Oczy miał zamknięte, a Nico czuł, że gdyby zobaczył jego zielone tęczówki patrzące tępo w przestrzeń załamałby się i nie wstał już nigdy więcej. Policzył w myślach do trzech i powoli odłożył jego rękę na ziemię. Patrzył nie wierząc w to, co się stało. Jedyną oznaką targających nim emocji były oczy. Świeciły przerażeniem i niedowierzaniem. Zaczęły się w nich zbierać pierwsze łzy.
- Nie, nie... nie on... - szepnął cicho.
Nagle coś w nim pękło. Zgiął się w pół i złapał za głowę. Z jego ust wydobył się cichy, pełen bezsilności jęk. Podniósł głowę i na niego spojrzał. Po jego policzkach, mieszając się z krwią spływały gorzkie łzy. Wstrząsnął nim szloch. Myśl, że on odszedł na zawsze załamała go doszczętnie. Już nigdy go nie zobaczy. Już nigdy mu nie powie.
- Kocham cię, idioto – szepnął i zacisnął zęby.
Nie mógł już patrzeć. Widział w życiu wiele strasznych rzeczy. Zbyt wiele, ale to już było ponad jego siły. Wstał i starał utrzymać się na chwiejnych nogach.
Spojrzał na piętrzący się nad mgłą pałac jego ojca. Ojca, do którego stracił resztkę zaufania, czy choćby szacunku. To przez niego zginął. Przez niego leżał teraz tutaj. Martwy. Znowu zadrżał, tym razem ze złości. Ze łzami w oczach spojrzał po raz ostatni na ciało Percy'ego. Siłą woli zmusił się, żeby go nie dotknąć, nie próbować przywrócić do życia.
Co teraz?”. Na pewno nie wróci do Obozu. Nie był na siłach tłumaczyć wszystkim co się stało. Nie potrafiłby tego zrobić bez ponownego rozpłakania się, a tego nie chciał. Sami się dowiedzą.
Jedynym czego chciał było cofnięcie czasu. Zmienienie biegu wydarzeń. W jego oczach ponownie zalśniły łzy, które przetarł ze złością.
- Kocham cię... - powtórzył szeptem i zniknął w cieniu.

11 komentarzy:

  1. Wybacz, bedzie krotko, bo siedze w naszym kochanym zamku i zaraz mam ognisko. Wracam w niedziele, to skomentuje jak nalezy, a teraz tylko to, co najwazniejsze. Calosc podobala mi sie, zwlaszcza, ze wydarzenia nie pochodzily z ksiazki, tylko w pelni od Ciebie. Opis przezyc Nico po smierci Percy'ego wyszedl ci cudownie, nieomal sie rozplakalam. Tylko nie bardzo rozumiem, dlaczego Hera chciala okrasc Hadesa i z jakiego powodu herosi zgodzili sie na te misje... Ale czytalam na szybko, wiec moze cos mi umknelo. Wroce do tego tekst kilka razy na spokojnie, podumam nad nim i wystawie pelna opinie. A na dzien dzisiejszy - podobalo mi sie. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eee... Tak... To rzeczywiście nie ma sensu i zdaję sobie z tego w pełni sprawę, ale po prostu wpadłam na ten pomysł i nie do końca wiedziałam, jak wytłumaczyć to, że są w Podziemiu. Hera chyba nie miała do tego powodu, ale zgodzili się, bo inaczej zamieniła by ich w coś potwornego (może w pawie... ;P)... No, bo sprzeczanie się z królową Olimpu to raczej kiepski problem, nie? A może ona chciała rozpętać wojnę? Tak byłoby fajnie :)
      I to musiało dziać się w Podziemiu, nad Styksem. Wiesz, ta ironia, że został trafiony w ten słaby punkt na Styksem, który dał mu to przekleństwo Achillesa, tak jest smutniej i tragiczniej :)
      Dziękuję :D

      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Ehhh..... I co ja mam z tobą zrobić? Przytulić za tak genialne opowiadanie czy zbić patelnią za zakończenie?
    To. Jest. Karton.
    Ej, chwila jeszcze raz.
    To. Jest. Piękne.
    I to tyle.
    Czekam na nowości u cb i zapraszam do mnie na percico-yaoi-pl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż. Z mojego doświadczenia (nie żartuję!) wynika, że cios patelnią może być bolesny. Wiec chyba bym wolała, żebyś mnie przytuliła. Tak telepatycznie :)
      Dziękuję :D

      Usuń
    2. No to przytulas!!! <>
      I czekam na nowe ;333

      Usuń
    3. *przytulas* ;)
      Nowe... Cóż. Chyba następny będzie "Oktawian"... Trochę jest dziwny ;P

      Usuń
  3. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA <3 Bogowie *^*
    "- Kocham cię, idioto – szepnął i zacisnął zęby." Spite, kocham
    uwielbiam ubóstwiam cię za to zdanie :'3 Percico *w* Właśnie, nie myślałaś o tym, żeby napisać całe opowiadanie o tym shipie *dziwnie się to odmienia xd*?
    Czekaj, przejdą mi motylki z brzuchu i eksplozje szczęścia w czaszce to skończę to pisać ><
    Chyba się trochę uspokoiłam :'D Spite, mówię *ekhem, piszę* całkiem szczerze, że jesteś świetnym Nico! Chodzi mi teraz o tekst, w mojej głowie brzmi bardzo jak wypowiedzi i myśli di Angelo! Nie wiem czy chciałabyś być takim chłopakiem jak Nico... Nie twierdzę, że nie jest świetny! Moje rodzeństwo zawsze jest super *skromna :'D* Dobra, nieważne xd Lepiej już zostań Spite na zawsze :'3
    Czekam na więcej takich one-shotów <3
    I tak w ogóle to nie wstyd ci AŻ tak wzbudzać radości w herosach? ;^;
    Wow, porównując z resztą moich komentarzy to ten wyszedł zaskakująco długi :O zazwyczaj są masakrycznie krótkie ;//// Mniejsza ;;
    Weeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeny Spite :'D
    Więcej Percico!
    Pozdrawia zawsze wierna swojemu OTP
    Nieoficjalna :'D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej... Dziękuję! :D Jaki piękni i miły komentarz :')
      Ale raczej nie napiszę całego opowiadania "w tym shipie"... Nie czuję się na siłach. Poza tym Sama nie wiem, czy lubię ten paring... Tylko chyba od strony biednego Nico, bo kiedy czytam takie, gdzie oni się całują (i Percy jest zadowolony) to coś mi już nie pasuje. No, bo, kurczę, Annabeth i Percy... Ale już nie ważne. :)
      Yyy... Tej drugiej części komentarza chyba nie do końca ogarniam... Ale dzięki, że uważasz, że "jestem świetnym Nico" :3 To takie miłe :')
      Jeszcze raz dzięki! :D

      Pozdrawiam,
      Spite

      Usuń
  4. Aghhhh Percy ma dzisiaj urodziny, no wiesz? ;_;
    Poza tym jest moim mężem, a ty go zabiłaś ;-;.
    Ale jeśli pominąć ten rażący fakt, to świetny one-shot :). Uwielbiam twoje dialogi ♥.
    A ja właśnie wymyśliłam ciąg dalszy:
    Nico schodzi na pola elizejskie i wyciąga Percy'ego z powrotem do świata żywych. Tak, jak zrobił z Hazel.
    Ta-daam! XD
    No dobra, kończę już xd.
    ~N.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zabiłam twojego męża! Buahahahahaha!!!
      Trudno pominąć ten "rażący fakt", bo tak właściwie, to cała reszta poza tym powstała później jako wymówka do wstawienia tego tutaj ;P Ale miło mi, że "uwielbiasz" moje dialogi :D
      Nico wyciągnął ją z Łąk Asfodelowych, to nie to samo! ;P Wątpię, by to było możliwe, ale nie zabraniam Ci marzyć ;)

      Jeszcze raz dzięki! Pozdrawiam!

      Usuń
  5. http://zeznaniazabojcow.blogspot.com/?m=0

    OdpowiedzUsuń

Z całego serca proszę o komentowanie. To bardzo motywuje!